czwartek, 18 lutego 2016
dobrze, że jesteś
Mam myśli nabite tylko jednym. Nie zapisuje notatnika, bo szczęście nie mieści się w literach...
wtorek, 16 lutego 2016
wersja robocza nocy
Otulam się w miłość jak w szalik. Do ust mnie przyłóż. Do serca, kiedy tak nagle w szumie dnia znajduje niespodziewanie Twoje oczy.
"to jest moj sposób na życie"
Wtorek smakuje dreszczem do kości. A jeszcze wczoraj był maj i kukułki na ulicy na literę S., gdzie nie ma już starej kamienicy, nie ma już nawet ruin. Już nie ma. Tak samo jak Twoich ślepych ulic z wtedy.
Zmieniło się wszystko. Nawet przejście dla pieszych. Serce bije teraz w innych podwórkach kamienic, w innych chodnikach i w innych oczach szukasz człowieka. I kiedy tak przemierzam wieczór, wszystkie gwiazdy zakochują się w Tobie. Powietrze rozdziera tylko mój szept: Chyba zwariuję. Zimny metal. Gorące usta.
A może to Twój szept.
Na pewno marzenia.
Zmieniło się wszystko. Nawet przejście dla pieszych. Serce bije teraz w innych podwórkach kamienic, w innych chodnikach i w innych oczach szukasz człowieka. I kiedy tak przemierzam wieczór, wszystkie gwiazdy zakochują się w Tobie. Powietrze rozdziera tylko mój szept: Chyba zwariuję. Zimny metal. Gorące usta.
A może to Twój szept.
Na pewno marzenia.
czwartek, 21 stycznia 2016
piątek, 8 stycznia 2016
kiedy analizuję symbolikę ósemki
Rozczulają mnie listy, skraplają się na policzki i jakoś tak więcej serca mam w sercu, kiedy czytam. Pokazujesz mi te słowa i znów wierzę, że dusza żyje. A oni wszyscy tak pięknie piszą, kochają, układają książki na półkach jak balsamy na zło. Kolekcjonerzy słów, niestrudzeni poszukiwacze piękna. Znajdują siebie w Tobie, znajdują siłę i są Twoją siłą.I moją przy okazji. Nie zazdroszczą.
I w dupie mam bandy krawatów po finansach. Mogę im nawet kupić słoiczek wazeliny, Velvet i garść znaczków na wysyłki poezji z domowych pudeł. Pudło, moi mili. Nie tak tworzy się legendy, nie tak. Pan geodeta, pani geograf, aptekarz, krawiec, fryzjer i profesor produkcji ogórków kiszonych - wszyscy razem w jednym rzędzie. A on? Zjebał mi samoocenę i trzasnął drzwiami obrotowymi. Zawsze lubił pływać w rzekach chorób zakaźnych.
Wezmę prysznic.
I jeszcze. Uratuję swoje poczucie wartości. Pójdziemy razem. Na defiladę.
I w dupie mam bandy krawatów po finansach. Mogę im nawet kupić słoiczek wazeliny, Velvet i garść znaczków na wysyłki poezji z domowych pudeł. Pudło, moi mili. Nie tak tworzy się legendy, nie tak. Pan geodeta, pani geograf, aptekarz, krawiec, fryzjer i profesor produkcji ogórków kiszonych - wszyscy razem w jednym rzędzie. A on? Zjebał mi samoocenę i trzasnął drzwiami obrotowymi. Zawsze lubił pływać w rzekach chorób zakaźnych.
Wezmę prysznic.
I jeszcze. Uratuję swoje poczucie wartości. Pójdziemy razem. Na defiladę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)