W sumie to niewiele osób interesuje się rzeźbą. Elita. Ludzie wyjątkowi. W swej chęci pokazania. Och, ten mój intelekt. Och, to moje ukulturalnienie.
Trochę więcej, choć niewiele, interesuje się poezją. Taką z wielkiej litery P, czytaj poważną. Co pochwalił, a co zganił autorytet samozwańczy. Który wiersz wylądował w kolejnym wydaniu gazety internetowej. (Chyba jestem staroświecka i dla mnie gazeta to gazeta, kartki, druk, nakład. Strona internetowa to strona internetowa, plik pdf to plik pdf, a nie gazeta. Równie dobrze gazetą nazwać by można ulotki czy plakaty na słupach.) Ale wróćmy do tematu.
Niewiele osób interesuje się jeszcze teatrem, piosenką aktorską czy malarstwem. No chyba żeby zapełnić bloga czymś, co wygląda poważnie. Tidu tidu, sridu ridu.
Ale dobre i to. Niektórzy bowiem nie mają swojego życia. W ogóle. Kradną pasje, zainteresowania, czarno-białe zdjęcia. Samodzielne myślenie niczym Mont Everest. Nie do osiągnięcia.
Dzięki za naganę, zapamiętam!
OdpowiedzUsuńJuż wyjaśniłam, że wpis był nie o Tobie. W usuniętym przez Ciebie komentarzu. Tuż przed zablokowaniem na fb. Nie dotarło jak widać.
UsuńUps. Moje wiersze też pojawiają się w różnych "internetówkach" :/ czy to źle?
OdpowiedzUsuńChociaż faktycznie. Papier ma w sobie pewną magię. Może dlatego z sentymentem powracam do starych czasów ... do pierwszych publikacji.
To bardzo dobrze, że się pojawiają :)
UsuńA tęsknota za papierem ciągle żywa w epoce e-liter...